28 marca 2024

Czarna choroba, dżuma, cholera: straszne epidemie w Poznaniu

Related

Jak trudno jest wygrać jackpot online w Wazamba?

Trudność wygrania jackpota online zależy od rodzaju gry i...

Poradnik dla użytkowników urządzeń Apple: Jak wybrać idealny serwis?

Apple jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych producentów...

Cybergoat, czyli potencjał branży Gamedev w Poznaniu

Na wstępie warto wyjaśnić tytułowy termin - Gamedev odnosi...

Jak zaoszczędzić na budowlano-remontowych pracach?

Budowa i remont to zawsze kosztowne procesy, wymagające dużego...

Share

Polska, podobnie jak inne kraje europejskie, wielokrotnie w swojej historii przeżywała trudne czasy. W szczególności z powodu ciężkich chorób, które pochłonęły życie tysięcy ludzi we wszystkich miastach kraju, pisze ipoznan.net.

Najwcześniejsze wzmianki o chorobach zakaźnych pochodzą z początku IX wieku (1003-1007). Według niektórych starożytnych zapisów, w okolicach tych lat założono miasto Poznań.

Z jakimi chorobami zmagał się Poznań? Jak mieszkańcy walczyli z chorobami? Ile istnień ludzkich pochłonęły straszne choroby?

Pierwsze przypadki zachorowań

Pierwsze oficjalnie potwierdzone przypadki w Polsce datowane są na 1174 rok. Była to choroba nieznana: nikt nie wiedział, czym jest i jak leczyć chorych. Zaraza szybko rozprzestrzeniła się na wszystkie miasta, w tym na Poznań.

Druga wzmianka dotyczy lat 1205-1207. Zwiększył się zasięg chorób, ale Polacy nadal nic o nich nie wiedzieli. Dzięki zachowanym zapiskom, wiele lat później lekarze byli w stanie ustalić, że do tych chorób należała cholera, dżuma i czarna ospa. Niektórych chorób nigdy nie zidentyfikowano: do dziś noszą one etykietę „nieznane”.

Ogniska zakażeń powtarzały się systematycznie co kilka lat. Przyczyną nawrotów chorób zakaźnych był zły stan sanitarny miasta, brak wiedzy na temat leczenia chorób, profilaktyki i zapobiegania zakażeniom.

Jednak główną przyczyną śmierci dużej liczby osób było to, że lekarze po prostu nie wiedzieli, jak leczyć pacjenta. Pod tym względem Polska traciła znaczną część swojej populacji.

Wielu Polaków, zwłaszcza kobiet, miało przekonanie, że choroba jest karą Bożą za ich grzechy. Dlatego w tak ciężkich chwilach ludzie pamiętali o najwyższych mocach i modlili się.

Jednym z najtrudniejszych okresów dla Polski i całej Europy były lata 1347-1349. W Europie wybuchły jednocześnie trzy rodzaje dżumy. Żaden z typów tej choroby nie został zbadany, dlatego nikt nie wiedział, jak leczyć chorobę. Dżuma szybko rozprzestrzeniła się po Europie i dotarła do Polski, w tym do Poznania.

Po dżumie, w Poznaniu po raz pierwszy wykryto kiłę.

Duże straty

Wydawałoby się, że z biegiem lat ludzkość wynajduje wiele technologii medycznych i metod leczenia. Jednak choroby nie ustępowały, a raczej rozprzestrzeniały się na dużą skalę.

W 1514 roku w Poznaniu zachorowało około 10 000 osób, co stanowiło połowę mieszkańców. A w latach 1542 i 1599 zmarło około 5 tysięcy osób, co stanowiło około jednej trzeciej ówczesnej populacji.

Największe straty miasto Poznań poniosło w latach 1708-1709. Zmarło wtedy około 9000 osób, co stanowiło trzy czwarte ludności miasta. Prawdopodobnie liczba śmierci w tym czasie była zawyżona, gdyż ludzie spodziewali się ulg podatkowych, ale i tak straty były ogromne. Był to trudny okres zarówno dla ludzi, jak i dla gospodarki miasta.

Kolejne epidemie miały mniejszą skalę, a Polacy znali co to za choroby i jak się zachować. Najczęstszymi chorobami w Poznaniu były dżuma, cholera, biegunka i tyfus.

Skutki dżumy

Rok 1709 był jednym z najgorszych lat w Poznaniu. Początek był nawet trudny: mroźna zima, która spowodowała śmierć ludzi i zwierząt oraz łamanie się drzew. W wyniku tego Poznań został bez zbiorów, a ludzie głodowali.

W czerwcu po mieście zaczęło krążyć „morowe powietrze”: uważano, że zaraza została przyniesiona z Kalisza. Cały poznański handel zamarł: sklepy były zamknięte. Zamknięto również kościoły. Ludzie szybko zapadali na choroby i umierali. Ulice opustoszały, zrobiło się cicho, słychać było tylko krzyki chorych i płacz ludzi, którzy stracili swoich bliskich.

Początkowo chorzy byli wypędzani z miasta do lasów i na pola, aby tam umierali, ale potem wprowadzono w Poznaniu kwarantannę i zakazano wjazdu i wyjazdu.

Początkowo chorzy byli wypędzani z miasta do lasów i na pola, aby tam umierali, ale potem wprowadzono w Poznaniu kwarantannę i zakazano wjazdu i wyjazdu.

Na początku 1709 roku w Poznaniu mieszkało około 12 tysięcy osób, a pod koniec roku już tylko 3 tysiące. Wielu zmarło nie tylko z powodu chorób, ale także z głodu i chłodu. Część bogatych uciekła, ale zwykli mieszkańcy również starali się opuścić miasto, gdy tylko było to możliwe. Budynki opustoszały: ludzie zostawiali cały swój dobytek i starali się jak najszybciej uciec z miasta. Prowadziło to do włamań i rabunków. Przestępstw często dokonywali miejscy grabarze morowi — kopacze.

Gdy miasto było całkowicie puste, sytuacja nieco się poprawiła. Wtedy król August II Mocny wziął miasto pod swoją opiekę. W Poznaniu odwołano płacenie podatków, pozwolono na powrót ludzi z zagranicy, zniesiono służbę wojskową. Wszystkie te działania zostały podjęte w celu pobudzenia gospodarki miasta.

W mieście zabroniono hodowli świń. Zaczęto dokładnie pilnować czystości ulic: np. co tydzień zbierano i wywożono śmieci. Ludziom zalecano wietrzenie pomieszczeń, ale otwieranie okien tylko od północy, gdyż uważano, że dżuma przychodzi z południa.

Właśnie w takim tempie Poznań zaczął się odbudowywać. Ale wzrost liczby ludności stał się zauważalny dopiero w 1777 roku.

Choroba trudna do pokonania

W Poznaniu wielokrotnie dochodziło do wybuchów epidemii cholery. Choroba ta nękała miasto od wieków, słabnąc i pojawiając się w nowych falach.

Kolejna epidemia miała miejsce w 1866 roku. Latem tego roku do Poznania przybyli rybacy ze Szczecina, gdzie wcześniej rozpoznano epidemię. Mężczyźni udali się na Stary Rynek, gdzie zarazili pracownika jednego z lokali, który właśnie obsługiwał przybyłych do baru rybaków.

Kolejne przypadki zakażenia stwierdzono na jednej z poznańskich dzielnic — Chwaliszowie. Cholera zaczęła szybko rozprzestrzeniać się po przedmieściach miasta i wkrótce pochłonęła życie 1 344 osób.

Mieszkańcy Poznania nie mieli wątpliwości, że to cholera, gdyż taka sama historia wydarzyła się w mieście kilkadziesiąt lat wcześniej. Wtedy zachorowało około 2500 osób, z których zmarło 1008. Wśród nich byli nie tylko Polacy, ale także Niemcy i Żydzi.

Miasto zostało objęte kwarantanną. Mieszkańcy, którzy opuszczali Poznań, musieli przebywać w stanie kwarantanny przez 10 dni.

Jeśli ktoś w domu miał cholerę, było to natychmiast zauważalne. Wokół domu rozwieszano specjalne sznury, a jedzenie było przynoszone i podawane przez okna. Ludzie nie mieli prawa wychodzić na zewnątrz — było to ściśle monitorowane. W takich okresach Poznań wyglądał jak miasto duchów. Mimo zakazu wychodzenia z domu, ludzie tego nie chcieli, bo codziennie widzieli i słyszeli kondukty pogrzebowe, a podczas pogrzebów słychać było dzwony.

Lekarze wyznaczeni do chorych na cholerę musieli nosić zamknięte ubrania z czarnym kapturem.

Mieszkańcy Poznania stosowali wszelkiego rodzaju ludowe lekarstwa i metody profilaktyki. Niektórzy uważali, że należy palić papierosy, bo to miało zabić zarazki. Nie zalecano natomiast alkoholu, choć niektórzy twierdzili, że szampan nie zaszkodzi. Zalecano natomiast odpowiednie odżywianie się, regularne wietrzenie pomieszczeń i ciepłe kąpiele.

Ostatnie przypadki cholery zostały potwierdzone w 1873 roku.

Cmentarze epidemiczne

Do XX wieku ludzie, którzy zmarli na choroby zakaźne, byli chowani w specjalnym miejscu w Poznaniu. Сmentarze epidemiczne nazywano też “cholernikami” oraz „pomornikami”. Można było też spotkać napis „Cholera-Khf” — z niemieckiego “kirchhof” — cmentarz. Takie miejsca nie były zaznaczane na mapach, jedynie można było znaleźć drogowskaz na drodze.

Cmentarze epidemiczne znajdowały się poza miastem lub wsią. Ludzie byli tam chowani zbiorowo, gdyż w czasie epidemii umierało wiele osób. Na grobach nie było żadnych nazwisk, ale jeśli ktoś chciał to wiedzieć, mógł zwrócić się do miejscowego duchownego, posiadającego stare zapisy dotyczące zachorowań i śmierci. Na takich „nieczystych” cmentarzach chowano również przestępców i prostytutki.

Po XX wieku chowano tu zwykłych ludzi, w osobnych grobach z indywidualnymi tabliczkami z nazwiskami.

.,.,.,.,. Copyright © Partial use of materials is allowed in the presence of a hyperlink to us.